2020-05-27
30 LAT SAMORZĄDU W POLSCE | ROZMOWY Z BYŁYMI BURMISTRZAMI GIŻYCKA
30. rocznicę samorządu w Polsce obchodzimy w czasie tegorocznych Dni Giżycka, które przypadły na 25-31 maja. Jubileusz to wspaniała okazja do podsumowań i przemyśleń oraz wspomnień o tych, którzy przez lata tworzyli niezależny samorząd w Polsce.
Zapraszamy na wyjątkowe rozmowy z byłymi burmistrzami Giżycka, którzy opowiedzą o swoich początkach kariery samorządowej i pracy na rzecz miasta. Dowiemy się co z perspektywy czasu sprawiało najwięcej trudności, a co satysfakcji. Burmistrzowie opowiedzą także, za co kochają miasto, którym zarządzali, oraz złożą życzenia dla mieszkańców Giżycka.
ROMAN STAŃCZYK
Burmistrz Giżycka w latach 1989 - 1990 r.
To były ciekawe czasy.
Pierwsze wybory samorządowe odbyły się 27 maja 1990 roku. Moja przygoda z samorządem zaczęła się jednak parę tygodni wcześniej. W Giżycku powstał Komitet Obywatelski. Zaproponowano mi wstąpienie do Komitetu i wzięcie udziału w wyborach do Rady Miasta.
Członkowie Komitetu Obywatelskiego mieli różne zawody, różne wykształcenie, różne doświadczenie zawodowe, ale jedną cechę mieli wspólną. Mieli ogromną wolę i zaangażowanie by dokonać zmian w naszym życiu społecznym i gospodarczym, żeby żyło nam się lepiej i po prostu normalnie.
W czasie przygotowań do wyborów odbywaliśmy wiele spotkań w Giżycku i Suwałkach. Tworzyliśmy plany rozwoju Giżycka i województwa, typowaliśmy kandydatów na stanowiska do wszystkich urzędów. Było gorąco. Brałem czynny udział głównie w tworzeniu programów rozwoju gospodarczego, ponieważ byłem jedną z niewielu osób mających doświadczenie w zarządzaniu przedsiębiorstwami. W Komitecie osoby piastujące we wcześniejszym okresie kierownicze stanowiska nie były mile widziane. Ja przez kilka lat byłem w Giżycku szefem oddziału warszawskiej firmy „Hydrocentrum”, która budowała w województwie suwalskim oczyszczalnie ścieków, wodociągi i kanalizacje. Nie podlegałem lokalnym władzom administracyjnym i politycznym i moją kandydaturę jakoś przełknięto.
W dniu wyborów 27 maja już przed północą było wiadome, że na 28 miejsc w Radzie, Komitet Obywatelski zdobył 27 mandatów. Przed północą zadzwoniła do mnie nasza duchowna przywódczyni Halina Sarul i powiedziała, Roman będziesz Burmistrzem.
W czasie pierwszej sesji dokonano wyboru Burmistrza z trzech kandydatów i okazało się, że tą osobą jestem ja.
Początki były trudne. Miasto zadłużone na blisko 3 mln złotych, tragiczna sytuacja mieszkaniowa, budynki komunalne w złym stanie technicznym. Zaczęliśmy funkcjonować w nowym ustroju politycznym i gospodarczym. Nowa ustawa o Samorządzie, powstanie Urzędów Rejonowych, podział kompetencji. Czytałem te Ustawy i jako prosty inżynier niewiele rozumiałem. Wspólnie ustaliliśmy, że potrzebne jest wsparcie prawnika. Zaproponowaliśmy prawnikowi, Darkowi Drzażdżewskiemu funkcję zastępcy Burmistrza. Razem z Darkiem, Zarządem Miasta i Radą Miejską rozwiązaliśmy wiele problemów. Pozbyliśmy się długu, przeprowadziliśmy restrukturyzację Urzędu, wytypowaliśmy inwestycję, które dla miasta były najważniejsze. Wszystko byłoby dobrze, ale nie było.
W parę tygodni po zmianie ustroju zaczęły się w Polsce podziały, głównie partii politycznych. W pewnym okresie mieliśmy tych partii prawie 100. Nasza Rada Miejska też się podzieliła, na szczęście tylko na dwie frakcje. Podejmując uchwały nigdy nie można było przewidzieć wyniku głosowania. Zależało to często, przez którą stronę stołu uchwała została zgłoszona a nie od jej merytorycznej treści. Nasi Radni mieli kontakt z Urzędem podczas prac komisji i podczas sesji. Ja pracowałem po 10 – 12 godzin dziennie i szybciej potrafiłem rozpoznać problemy miasta i sposoby ich rozwiązania. Ale będąc Burmistrzem musiałem te uchwały realizować, pomimo tego, że nie zawsze się z nimi zgadzałem. Stwierdziłem, że takie przeciąganie liny nie ma sensu i po półrocznym okresie sprawowania funkcji Burmistrza złożyłem rezygnację. Okres pracy w Urzędzie wspominam jednak z dużym sentymentem.
Zapytano mnie kiedyś, czy kocham Giżycko. Ja nie urodziłem się w Giżycku. Po raz pierwszy jako 15-letni chłopak byłem tutaj na obozie żeglarskim. Zakochałem się wtedy w Mazurach. Marzyłem o tym, żeby tutaj zamieszkać. Kiedy dostałem propozycję pracy w Giżycku spełniły się moje marzenia.
Ale Mazury to nie tylko wspaniała przyroda i żeglarstwo. Mazury to również ludzie. Przez okres 1,5 roku w latach 2016-2017 wróciłem na krótko do Warszawy. Miałem liczne kontakty z urzędnikami warszawskiego Ratusza. To była gehenna. Brak kompetencji, strach przed podejmowaniem decyzji, przedłużające się terminy rozpatrywania wniosków ale za to wysokie mniemanie o swoich kwalifikacjach i traktowanie petentów z góry.
Kidy przychodzę załatwić jakieś sprawy do Urzędu w Giżycku to jestem w siódmym niebie. Traktowany jestem z szacunkiem, urzędnicy posiadają wysokie kompetencje i sprawy, które w Warszawie trwają miesiącami, w moim mieście są załatwione w ciągu kilku dni, a czasami od ręki.
Drodzy mieszkańcy Giżycka. Szanujmy nasze samorządowe Władze bo na to zasługują. Szanujmy Urzędników bo są życzliwi i mają duże kompetencje. Szanujmy siebie nawzajem. Bądźmy wszyscy dla siebie życzliwi bo mieszkamy naprawdę wyjątkowym miejscu na ziemi.
Roman Stańczyk
JAN GRABOWSKI
Burmistrz Giżycka w latach 1990 - 1998 r.
Drodzy Przyjaciele
Zmiany w Polsce, zapoczątkowane w 1989 i 1990 r. to była wielka rewolucja. Nie wszyscy byli z tego zadowoleni, ale Polacy jako naród, wykazali się olbrzymią mądrością i krok po kroku zaczęła się zmieniać nasza rzeczywistość.
Z perspektywy 30-tu lat odczuwam wielką satysfakcję z tego, że mogłem być jednym z trybików tych zmian. We wspomnieniach z tamtego okresu zawsze podkreślam wielkie zaangażowanie i entuzjazm mieszkańców naszego miasta. Byliśmy świadomi potencjału drzemiącego w Giżycku i staraliśmy się go wykorzystać. Początkowo intuicyjnie, ponieważ niewielu z nas miało jakiekolwiek doświadczenie w pracy samorządowej.
Od piętnastu lat mieszkam z rodziną za granicą i każdorazowy przyjazd do Giżycka to wielka radość ze spotkań z rodziną i przyjaciółmi, ale również z obserwowania rozwoju naszego miasta. Giżycko to piękne miejsce, o którym ciepło myślą wszyscy, którzy z niego wyjechali.
Wszystkim, którzy w Giżycku mieszkają, z okazji święta miasta, życzę, aby przez pryzmat codziennych trudów, mogli dostrzec jego niezwykłość.
Jan Grabowski
MARIAN LEMECHA
Burmistrz Giżycka w latach 1998 - 2002 r.
Z wielką radością przystępuję do obchodów pięknego jubileuszu giżyckiej samorządności. Po kompromitacji kilku narracji przyszłości, na początku lat 90-tych zaczęliśmy tworzyć nowe karty do wielowiekowej historii demokracji. Jej samorządowe oblicze kształtowało się w formule liberalizmu, uznawanego wówczas, za jedyną możliwą formację do przyjęcia. Medialne peany stworzyły wrażenie, że właśnie w tym momencie skończyła się teoria zarządzania państwem. Z każdym rokiem rosła również kompromitacja globalizmu. W słowniku użytkowym samorządowców zostało jedynie słowo demokracja.
Mimo upływu 30 lat, jej właściwa definicja nie została upowszechniona. Nauczyliśmy się jedynie tego, że większość to więcej niż połowa. Każdy jubileusz wymusza ocenę tego okresu. Moim zdaniem w Giżycku nie upowszechniono merytorycznej oceny poszczególnych kadencji. Wystawiano notki przez pryzmat oczekiwań a nie w oparciu o analizę realnych możliwości w danym okresie. W samorządach można zrobić dużo, bardzo dużo, ale nigdy wszystko, dlatego zawsze będą niezadowoleni. Krytyka włodarzy tworzona była najczęściej na potrzeby kampanii wyborczych. Niezależnie jaka opcja polityczna rządziła w mieście, przez 30 lat nie było w Giżycku wydarzeń aferalnych. To znaczy, że sensacyjne wieści o tym co dzieje się w ratuszu były tylko inżynierią wyborczą i nie miały nic wspólnego z prawdą.
Dziś miasto i nasze życie wygląda inaczej. Jest to zasługa samorządów i przenikania rozwoju światowej cywilizacji. Powstało szereg inwestycji. Każdy ma prawo do indywidualnej oceny ich zasadności, ale nie da się ukryć, że one są.
Styl pracy Rady Miejskie ulegał znacznym przeobrażeniom. Pierwszą kadencję cechował duży entuzjazm. Głosowanie radnych opierało się na argumentacji merytorycznej. W następnych latach coraz bardziej fikcja i plotka stawała się najskuteczniejszym narzędziem w międzypartyjnej walce. To sprawiło, że emocjonalny stosunek społeczeństwa do samorządności, przeszedł od życzliwości i sympatii do obrzydzenia, ze względu na szerzące się pieniactwo. Najsmutniejszą statystyką jubileuszu jest likwidacja w Giżycku ponad 7 tysięcy miejsc pracy, oraz to, że przez tyle lat nie wybudowano ani jednej nowej szkoły.
Kocham Giżycko, bo tu zostawiłem trwałe ślady mojej pracy zawodowej, dające mi wiele satysfakcji i tu założyłem rodzinę. Niezależnie od ofert jakie miałem i jakie mogę mieć, pozostanę w Giżycku na zawsze. Z okazji jubileuszu wszystkim mieszkańcom miasta, życzę na przyszłość wyboru samorządowców bez barier w swojej osobowości, zdolnych do samodzielnych decyzji bez korzystania z zasugerowanego grupowego myślenia, którzy będą umieli przewidywać potrzeby swoich wyborców i nadchodzące zmiany cywilizacyjne, przynajmniej na 10 lat.
W 2000 r. redaktor Piotr Kraśko relacjonując na żywo w TVP wydarzenia z Giżycka, zapytał mnie nad Niegocinem z zaskoczenia: p. burmistrzu jak się podobają regaty rząd-samorząd? Odpowiedziałem bardzo, a szczególnie to, że premier Jerzy Buzek, rząd i samorząd płyną w tym samym kierunku. W trosce o nas, wszystkim rządzącym życzę powrotu na statku Polska na jeden ten sam kurs.
Marian Lemecha
JOLANTA PIOTROWSKA
Burmistrz Giżycka w latach 2002 - 2014 r.
Ostatnie 30 lat to znakomity czas dla Giżycka, reforma samorządowa sprawdziła się jak żadna inna. Z tych 30 lat, 12 przypadło na moje zarządzanie miastem. Początki wcale nie były łatwe. Choć wcześniej pracowałam w „Gazecie Giżyckiej” i wydawało mi się, że znam potrzeby mieszkańców, jednak dopiero praca w Urzędzie pozwoliła mi dobrze poznać samorząd i nasze Giżycko.
Budżet miasta był dużo niższy niż dziś, dopiero wstąpienie Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. dało nam niesamowity impuls i… pieniądze na realizację śmiałych zadań: udało się odwrócić miasto do jeziora, zagospodarować nabrzeże, zbudować Ekomarinę, kładki, ścieżki rowerowe, lodowisko, salę gimnastyczną i stołówkę na Wilanowie, zakład utylizacji odpadów w Spytkowie, wyremontować ulice, chodniki, wymienić w dużej części sieci wodociągowe i kanalizacyjne, zmodernizować oczyszczalnię ścieków, zagospodarować Wzgórze Św. Brunona i stworzyć na nowo ulicę Św. Brunona, boiska szkolne… Mało kto pamięta, że udało nam się przeprowadzić wymianę wakacyjną ok. 1000 dzieci z Litwą czy podarować najbardziej potrzebującym mieszkańcom kilkaset komputerów.
To wszystko powiodło się dzięki grupie wspaniałych osób, z którymi dane mi było pracować, tworzyliśmy zgrany zespół, co przy „przerobie” tak dużych środków unijnych było niezwykle ważne. Czułam też wsparcie mieszkańców i części radnych. Nie zawsze było różowo, telefon komórkowy miałam włączony 24 godziny na dobę. Gdy remontowaliśmy targowisko, tuż pod powierzchnią odnaleziono kilkusetkilogramową bombę lotniczą. Trzeba było przeprowadzić ewakuację w promieniu 100 metrów. Razem ze sztabem obeszłam teren dookoła. Kiedy wydawało się, że teren był już „czysty”, zajrzeliśmy do gabinetu stomatologicznego. A tam… skomplikowane rwanie… I akcja saperska czekała na wyrwanie zęba.
Mam mnóstwo wspomnień: były chwile podniosłe – jak przy obchodach 1000-lecia śmierci Św. Brunona, 400-lecia uzyskania praw miejskich czy przy pożegnaniu naszej Brygady wchodzącej w skład X zmiany w Afganistanie; były chwile smutne – jak śmierć Papieża Jana Pawła II, Biały Szkwał, były chwile radosne jak pobyt kandydatek do tytułu Miss Świata czy sukcesy naszych mieszkańców w różnych dziedzinach. Te i wiele innych wydarzeń, ale też życie codzienne, inwestycje, rozwój przedsiębiorczości, rozwój Brygady, sektora pozarządowego, aktywność lokalnych grup mieszkańców i wspólnot mieszkaniowych w naszym mieście sprawiły, że nastąpiła znaczna integracja ludzi mieszkających w Giżycku, wzrosło poczucie lokalnej tożsamości. Dziś mogę to całkiem obiektywnie ocenić z punktu widzenia samorządowca Warmii i Mazur i pracy w Urzędzie Marszałkowskim.
Naturalne położenie naszego miasta, urok mazurskich jezior, unikalna przyroda dają mi i – mam nadzieję wszystkim współmieszkańcom – poczucie dumy i radości z życia w niewielkim, ale urokliwym mieście. Przy okazji 30-lecia samorządu terytorialnego w Polsce Samorządowi Giżycka życzę wielu sukcesów i udanej pracy na rzecz rozwoju i lepszego życia mieszkańców, zaś z okazji przypadającej w maju 408 rocznicy uzyskania praw miejskich i Święta Miasta wszystkim Giżycczanom składam najlepsze życzenia zdrowia i wszelkiej pomyślności oraz radości z mieszkania w naszym wyjątkowym mieście.
Jolanta Piotrowska
Rozmowa z obecnym burmistrzem Giżycka Wojciechem Karolem Iwaszkiewiczem
Foto: archiwum UM Giżycko